Jak zwykle dużo biegania, uścisków, całusów, tarzania na kocu...

Taka nasza wspólna przygoda :)

A na końcu mój ukochany zachód słońca i jeszcze trochę pola ;)


Wysyłam uściski!

I już czekam na kolejną sesję :D

Na tę sesję umawiałyśmy się z Wiktorią kilka miesięcy. Od razu wiedziałyśmy, że będzie to sesja w plenerze. Miała być wiosenna, a wyszła prawie jesienna :)


Pole kukurydzy okazało się świetną miejscówką do zabawy :D Tu zaczęliśmy naszą sesję, a raczej zabawę w chowanego. Dzieciaki świetnie odnalazły się w sytuacji od pierwszych chwil spotkania. A uśmiechy i dobra zabawa towarzyszyły nam do końca spotkania.

Sesja rodzinna w plenerze

Sesja w polu kukurydzy

Uwielbiam sesje o zachodzie słońca! To światło robi piękne rzeczy. Daje wyjątkową energię i kolorystykę zdjęciom. Cały rok na to czekam z utęsknieniem. No i mamy! Jest! Letni, piękny zachód, a raczej złota godzina. ALE! Najważniejsi są tu ONI! Ada, Mariusz, Olo i Julo :D Pięknie wpasowani w to cudowne tło. Zarówno kolorystycznie, jak i energetycznie. Tego akurat mogłam się spodziewać, bo znam ich trochę ;) Olek zwiedzał teren i co chwilę przewracając się ginął nam w wysokiej trawie, a Julek przyklejony do rodziców jak zahipnotyzowany wpatrywał się w obiektyw :) Zdradzę Wam, że z obiektywem chłopcy są zaprzyjaźnieni, bo Ada też zajmuje się fotografią. Zajrzyjcie do niej! [Adrianna Sękowska Studio Fot-A]. 

Przyznaję, że trochę pobiegaliśmy po polu i zmęczeni wracaliśmy do domów, ale było super! Wieczór był gorący, ale piękny. A miejsce mnie oczarowało. Bardzo lubię odkrywać nowe miejscówki. Mam nadzieję, że samochód mi wybacza wojaże po dziurawych leśnych i polnych drogach. A teraz kończąc ten przydługi wstęp, zapraszam Was do oglądania <3







Rodzinna czerwcowa sesja w polu o zachodzie słońca